Atak szczytowy
26 May 2012W czasie pobytu w BC 13 maja dotarła do nas prognoza pogody na najbliższe dni. Trzeba było szybko wrócić do ABC i przygotować się do ataku szczytowego. 20-21 warunki do wejścia na Everest miały być bardzo dobre. Plan był taki: 14-15 maja dostać się do ABC, 16 dzień odpoczynku, 17 maja ruszyć w górę, a w czasie ataku szczytowego: 17 maja na Przełęcz Północną na wysokości 7.060 m n.p.m., 18 maja do obozu drugiego na wysokości 7.600 m n.p.m., 19 maja do obozu trzeciego na wysokości 8.300, a stamtąd ok. 21.00 na szczyt.
Zgodnie z planem 17 maja wyszliśmy z ABC i bez większych problemów przy słonecznej pogodzie dotarliśmy do obozu pierwszego na Przełęczy Północnej. Tylko ta część wspinaczki przebiegła bez problemów. Już na Przełęczy dotarła do nas niepokojąca wiadomość, że Kari Kobler – najbardziej renomowany wspinacz i przewodnik po północnej stronie Everestu – popełnił błąd i zapewniał uaktualnić prognozę pogody, a ostatnim dobrym dniem na wejście w czasie tego okna pogodowego ma być 19 maja… W rezultacie część wspinaczy już z Przełęczy Półnoncnej wróciła do ABC. Pozostali ruszyli wyżej.
Zgodnie z zapowiedzią pogoda już w czasie drogi do obozu drugiego zepsuła się. Zaczął wiać wiatr, zrobiło się mgliście. Niemniej do obozu drugiego dotarliśmy 18 maja około godziny 15.00. Razem z Pasangiem rozbiliśmy namiot w jedynym dostępnym miejscu, może niezbyt nadającym się do biwakowania ale za to z malowniczym widokiem…
Pierwszą noc na tlenie przeżyłem dobrze. Czysty tlen spowodował, że po pięciu tygodniach przestałem na moment kaszleć. To była ulga. Kto nie przeżył, nie zrozumie.
W nocy dalej wiało. Podobnie cały poranek. Około południa większość wspinaczy zaczęła schodzić na dół. Nieliczni ruszyli do góry. Po kilku kwadransach wspinaczki na wysokości 7.700 m n.p.m. podjąłem rozsądną, ale złą decyzję. Podobnie jak większość, a wbrew radzie Pasanga, zdecydowałem o zejściu w dół. Decyzja rozsądna, bo warunki nie były dobre. Decyzja zła, bo na Everest dostaje się w sezonie zwykle tylko jedną szansę.