Lukla
30 March 2013Wcześnie rano lot z Katmandu do Lukli. Kontrola na lotnisku. Było trochę śmieszno, trochę straszno. Zazwyczaj obłapywanka w czasie kontroli osobistej to z powodów bezpieczeństwa, dziś rano była albo dla czyjejś przyjemności albo tylko pro forma:) W bagażu podręcznym wprawdzie zakwestionowano kije trekkingowe. Na szczęście nóż mogłem zachować przy sobie…
Na lotnisku stałem w kolejce obok dwóch gości i zastanawiałem się skąd są. Było tak głośno, że dolatywały do mnie tylko strzępy ich rozmowy. No i okazało się, że to Polacy. Co ich zdradziło? Nie, nie, nie to o czym myślicie…, tylko banalne “Co?”:). Paweł Aniserowicz (Opole) oraz Marcin Sobczak (Warszawa) jadą na trekking na Cho La . Przez dwa do Namche Bazar będziemy się spotykać.
Porządek musi być. Gdy tankowali samolot, którym mieliśmy lecieć nie wolno było się zbliżyć na mniej niż trzy metry do maszyny…
Lot spektakularny. Piękne widoki, ośnieżone Himalaje gdzieś w chmurach. Malownicze lotnisko w Lukli. Dziś Wielka Sobota. Jestem w Himalajach…
PS. Właśnie zauważyłem, że lotnisko w Lukli, które opisałem jako “malownicze” reklamuje się jako “worlds most dangerous airport”…