2-3 maja. Przejście z BC do ABC. Spotkanie z Rysiem Pawłowskim i jego czteroosobową ekipą.
4 maja. Dzień odpoczynku, podejście pod ścianę Przełęczy Północnej na 6.600 m. n.p.m. Spotkanie z Zygmuntem Berdychowskim, członkiem ekspedycji 7 Summits Club, który jak się okazało kilka dni później zrezygnował. Tego samego dnia spotkanie z kolejnymi Polakami – wyprawą z Katowic pod egidą Polskiego Związku Alpinizmu (czterech wspinaczy, trzech Szerpów). W skład wyprawy wchodzą m.in. Darek Załuski i Wojtek Kukuczka (syn Jerzego). Darek niestety wylądował w szpitalu z Zanghmu, ale podobno ma wrócić. Wszyscy mają pod Górkę…
5 maja. Mamy wejść na Przełęcz Północną i dokończyć aklimatyzację. Padający śnieg krzyżuje szyki.
6 maja. Wchodzimy z Ralfem na Przełęcz Północną (7.060 m n.p.m.). Choć cała najtrudniejsza część drogi zaporęczowana, wysiłek ogromny. Przy okazji padają moje osobiste rekordy wysokości: wejścia (Aconcagua 6.962 m n.p.m.) i biwakowania (Everest Advance Base Camp 6.400 m n.p.m.).
7 maja. Pierwszy nocleg na Przełęczy. Dopóki się leży wszystko w porządku, ale kiedy trzeba wstać każda czynność sprawia trudność. O 6.00 nad ranem Passang idzie przygotować obóz na wysokości 7.600 m n.p.m., a ja mam iść tak wysoko jak dam radę. Dotarłem do 7.400 m n.p.m.
8 maja. Po drugiej nocy na wysokości ponad 7.000 m n.p.m. schodzimy do ABC. Całe szczęście. Mimo, że mój organizm nieźle znosi wysokość, zaczynam czuć że coś jest nie tak. Po zaledwie dwóch godzinach docieramy do ABC. Koniec aklimatyzacji. Po dwóch noclegach na Przełęczy Północnej oraz osiągnięciu 7.400 m n.p.m. pozostaje czekać na okno pogodowe i atak szczytowy. Jestem zmęczony, jakbym był już na górze. Jestem szczęśliwy, jakby to był już koniec wyprawy.
9 maja. Wygląda na to, że pogoda na atak szczytowy ma być od około 16 kwietnia. Jutro schodzimy więc odpocząć na kilka dni do Base Camp. Odwiedzam lekarza indyjskiej ekspedycji, który (wreszcie) przepisuje mi antybiotyk na kaszel, który wyniszcza mnie od miesiąca. Ostatnie noce przespane w połowie. Z powodu kaszlu nie mogę dokończyć co drugiej wypowiedzi. Antybiotyk i kaszel tak wstrętne, że chyba muszą być skuteczne…
10 maja. Kolejne monotonne zejście do Base Camp. Po drodze spotykam ekipę Pawłowskiego. Idą dokończyć aklimatyzację na Przełęcz Północną. Po drodze poznaję także Darka Załuskiego. Zdobywca K2 w 2011 r., teraz wrócił właśnie ze szpitala. Inny członek tej samej grupy lekarz z Gdańska, każe mi brać podwójną dawkę przepisanego antybiotyku, żeby pozbyć się kaszlu, a po zejściu do Base Camp pojechać na kilka dni do ciepłych wód w pobliżu Tingri. Pomysł świetny, ale prognozy wskazują, że wkrótce ma się rozpocząć okno pogodowe, więc chyba nie da rady…
Zwiń