Tingri – miasto psów
18 April 2012Tingri to niewielka mieścina przy drodze wiodącej z Katmandu do Lassy, bardzo tybetańska w charakterze. Niewielkie malowane na biało i ozdabiane kolorowymi zdobieniami, jedno i dwupiętrowe budynki ciągną się wzdłuż drogi przez kilometr. Wielu mieszkańców wciąż chodzi w tradycyjnym strojach. W sklepach można dostać suszone mięso jaków, a także nabyć tybetańskie ozdoby i pamiątki.
Hotel, w którym się zatrzymaliśmy czy też może zostaliśmy zatrzymani był najczystszym z hoteli, w których nas zakwaterowano w Tybecie. Co ważne w każdym pokoju była łazienka z ubikacją. Niestety zamknięte. Do toalety było jednak niedaleko, jakieś 100 metrów od budynku hotelu. Za to do bieżącej wody było tylko 50 metrów, tyle tylko, że nie działała. Warto jeszcze wspomnieć śniadania z których słynie hotel. Składają się na nie jajko, pyzy oraz orzeszki ziemne. Wyborne…
Mówią, że Tingri to miasto psów. Tak jest w rzeczywistości. Dziesiątki, jeśli nie setki psów leżą w ciągu dnia wzdłuż drogi, a w nocy biegają watahami, umilają sen mieszkańcom i turystom, gryzą się nawzajem, a jak się trafi to zajmują się ludźmi.
Ostatnie zakupy i ostatnie wzmocnienia przed wyjazdem do bazy pod Everestem.