Trzy dni przygotowań, ciągle tylko ALE…
16 December 2012Masyw Vinsona jest najtrudniej dostępną górą w Koronie Ziemi. Transport został zmonopolizowany przez firmę Antarctic Logistics & Expeditions z siedzibą w Salt Lake City w amerykańskim Utah. Jak każdy monopolista także ALE budzi najcieplejsze z możliwych uczuć…
Trzy dni przygotowań minęły szybko. Spotkanie i zapoznanie się z partnerami Nicole, Brianem, Joe oraz Jeffem. Przegląd sprzętu, ostatnie zakupy oraz wieczorne opowieści o górskich przewagach. Kiedy w 1938 r. pierwszy raz wchodziłem na McKinley…, a kiedy w 1971 r. podchodziłem po raz drugi do Everstu…, a kiedy w 2008 r. zdobywałem Gubałówkę solo, on sight, w ciężkich warunkach śniegowych, po trzech wódkach…
Dziś od rana wszystko kręci się już niemal tylko wokół ALE. Rano godzinny profesjonalny briefing ALE dla 60 osób, które jutro ruszają na Antarktydę. Część to wspinacze, niektórzy na nartach bądź piechotą wybierają się na biegun południowy, inni oglądać pingwiny cesarskie… (tym ostatnim zazdroszczę szczególnie). Później Msza Św. w lokalnej katedrze Świętego Serca (na marginesie to najbardziej na południe położona diecezja na świecie), (nie po bożemu) ostatnie zakupy i ostatnie sprzętowe decyzje. O 14.45 nasza grupa miała ważenie bagażu. Limit to 25 kg, choć można mieć 8 kilo nadbagażu, z tym że każdy taki kilogram kosztuje 60 baksów ekstra (nie miałem grama więcej niż standard:). Zaraz potem nasze wory zostały zabrane i już czekają w rosyjskim transportowcu Ilyushin IL76, którym jutro polecimy – jak tu mawiają – “to the ice”. Co ciekawe upadek komunizmu w 1989 r., doprowadził także do szerszego otwarcia Antarktydy dla naukowców, podróżników i wspinaczy. ALE to Amerykanie, załoga i obsługa samolotu jest rosyjska.
O 19.00 mamy otrzymać od ALE pierwszy komunikat dotyczący pogody i wylotu. Od tego momentu, w każdej chwili możemy dostać wezwanie, aby w ciągu 45 minut stawić się na miejscu zbiórki, skąd zostaniemy zabrani na lotnisko. Wylot planowany jest na poniedziałek 17 grudnia godz. 7.00, ale w zależności od pogody może zostać przyspieszony bądź opóźniony. Zdarzało się w przeszłości, że na wylot czekano dłużej niż tydzień. Prognoza na jutrzejszy poranek jest dobra, więc mamy nadzieję, że ruszymy punktualnie, ALE jest jednak nieobliczalne…
Ten wpis chciałem udokumentować zdjęciem wraku żaglowca, który rozbił się o skały kilkadziesiąt kilometrów od Punta Arenas, a który widziałem w 2007 r. Podpis miał brzmieć “Los tych, którzy nie chcieli współpracować z ALE”. Niestety nie mam teraz tej fotki, niech więc za to będzie także z tamtej podróży: “Ale góra: Fitz Roy 3.441 m n.p.m., Patagonia II 2007 r.” (szerzej www.7szczytow.pl/aconcagua).